Zamek w Łapalicach – zagadka rodem z końca XX wieku
Piotr Kazimierczak – rzeźbiarz, biznesmen, wizjoner. Odtworzył w latach osiemdziesiątych XX wieku średniowieczne realia. Budowany dom i pracownia okazały się być najprawdziwszym zamkiem. Szkoda, że niedokończonym. Obiekt ten nazywany jest „największą samowolką budowlana w historii Polski”, stanowi ciekawostkę turystyczną i nic na to nie wskazuje, że zostanie ukończony.
Minaturowy świat w Stryszej Budzie
Park Miniatur to miejsce gdzie można poczuć się jak Guliwer. Przygotowano tu w jednej skali – 25 razy mniejsze niż oryginał – kilkadziesiąt wiernie odzwierciedlających makiet znanych obiektów z Kaszub, świata i z Polski.
Jest tu między innymi Plac Trzech Krzyży z Gdańska, najwyższa Latarnia w Polsce – Latarnia w Świnoujściu, Dworek w Salinie z charakterystycznym dachem i murem szachulcowym, kolejna Kaplica Drogi Krzyżowej z Wejherowa, Brama Brandenburska, Mur Chiński, Biały Dom oraz wiele innych miniatur.
Aleja Filozofów – Kartuzy
Aleja w Gaju Świętopełka, tradycja kartuska niesie, że tędy właśnie przechadzali się – nad brzegiem jeziora – zakonnicy reguły Kartuzów. Na tych przechadzkach – dwa razy w tygodniu – zakonnicy posiadali wszelką wolność mówienia i obcowania ze sobą. Obecnie jest to miejsce częstych spacerów mieszkańców oraz łowisk wędkarskich.
Kaszubska fajka – Ostrzyce
22 maja 2010 roku w Ostrzycach (gmina Somonino) na Kaszubach, podczas IV Międzynarodowych Mistrzostw Kaszub w Wolnym Paleniu Fajki „KASZEBSKO PIPA” zapalono najdłuższą fajkę na świecie, która ma 10,30 m (całkowita długość fajki z cybuchem mierzonym wzdłuż jego boku).
Autorami pomysłu są: organizator fajczarskich mistrzostw na Kaszubach, dyrektor GOK (Gminny Ośrodek Kultury) w Somoninie – Marian Kowalewski oraz znany kolekcjoner dawnych fajek i tabakierek, Jerzy Zając (na co dzień Sekretarz Miasta Gdyni) i ekspert historii fajczarstwa Edward Zimmermann. Rekordową fajkę wykonali dwaj artyści z Kaszub, Czesław Birr i Czesław Bielicki. Głowa kaszubskiej fajki wykonana została z drewna lipowego, a cybuch z leszczyny.
Najwiekszy fortepian – Szymbark
Centrum Edukacji i Promocji Regionu miało już najdłuższą deskę świata teraz…. zbudowano tu największy fortepian na świecie pod nazwą „Stolëmowi Klawér” z godłem Gryfa Pomorskiego.
Waży około 2 tony i mierzy 6,04 m długości, 2,52m szerokości, 1,87m wysokości. Ciekawe jak wysoki stołek jest potrzebny do wygrania nutek na klawiszach tak wielkiego instrumentu? Fortepian został wykonany metodą tradycyjną, zgodnie ze sztuką budowy organów wzorowanych na najstarszych organach w Polsce w Kamieniu Pomorskim liczących ponad 400 lat. Budowę nadzorował wybitny fortepianmistrz Józef Wolf z Kalisza. Stolëmowi Klawér oparty jest na 6 nogach, na których umieszczone są portrety Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszko, Ignacego Jana Paderewskiego, Mieczysława Karłowicza, Karola Szymanowskiego, Henryka Mikołaja Góreckiego. Znowu mamy się czym pochwalić, bijemy kolejne rekordy. Zapraszamy do odwiedzania Centrum Edukacji i Promocji regionu w Szymbarku.
Życie do góry nogami – dom do góry nogami w Szymbarku

Wszystko tu jest wywrócone „do góry nogami”. Dom, wystrój i symbolika.. Stając przed domem jeszcze nie wiemy co nas spotka…Kiedy zaglądniemy do środka już szaleje nasz błędnik. Dlaczego? Krótki pobyt w domu do góry nogami powoduje zaburzenie zmysłu równowagi, co powoduje, że z trudnością stawiamy kolejne kroki.
Zbóje
Kiedyś…dawno, dawno temu na leśnych gościńcach grasowali rozbójnicy, szukając kryjówek. Według opowieści byli groźni. Jednym z takich zbójów był Dera, który ukrywał się w lasach koło Puzdrowa – w tak zwanej Puszczy Mirachowskiej. Miejscowi opowiadali, że spotkanie z nim mogło być bardzo przykre w skutkach. Na pewno nie był to zakopiański „dobry” zbój Janosik. Na całe szczęście dziś spokojnie można spacerować po lasach.
Czarownice
Kto wierzy w czary?
Piekielne moce, czary i zaklęcia tym od zawsze zajmowały się… Czarownice. Były od zawsze, jako służki demona, diabła i całego zła. Nic dziwnego, ze omijano je wielkim łukiem. Po czym rozpoznawano czarownice? Po złych zaczerwienionych oczach, gdyż godzinami mogły wpatrywać się w oślepiający blask słońca. Najbardziej lubiły też grać na diabelskich skrzypcach. Jedną z najsłynniejszych czarownic na Kaszubach była Krystyna Ceynowina. Omijała kościół a wrony siadały na kominie jej domu. Wiedziała zawsze wszystko co ma się wydarzyć i kto o niej mówi i co. Miała kota – nieodłączny atrybut czarownicy. Koronnym argumentem, przesądzającym o winie Ceynowiny, była „próba miotły”, podczas której wszystkie kobiety miały przejść przez próg wyłożony miotłą.
Wszystkie przeszły, jedyna Ceynowina chciała uciec. Również próba wody okazała się dla niej zgubna. „Wiedźma” wrzucona na fale Bałtyku, wypłynęła na powierzchnię. A woda odrzucała nieczyste ciała…
Kiedy jakaś wiedźma zaszkodziła, chodzono do owczarza, młynarza lub kowala, mających poniekąd zawodowo kontakt z czarami. Posiadali oni tajemne środki, unicestwiające czary. Czarownicą mogła zostać zarówno uboga chłopka, zamożna gospodyni, dziedziczka, a nawet żona pastora.
Rozpoznawaniu czarownic sprzyjał stan duchowny – księża z uwagi na świętość powołania mieli znaczne możliwości rozpoznawania służek diabła. Często odbywało się to w trakcie nabożeństw. Ksiądz prowadzący procesję poznawał wiedźmy po noszących przez nie okrągłych kapeluszach, pomagała w tym monstrancja.
W czasie uroczystości wielkanocnych znakiem rozpoznawczym były skopce noszone przez wiedźmy na głowach, ale włożone w nie cudowne ziele czyniło zmyślne kobiety niewidocznymi dla wiernych. Zapowiedzią przybycia czarownic do wsi były czynności pasterzy. Dziewczyna, która pierwsza zapędzała w wigilię św. Jana gęsi do zagrody, otwierała bramy wsi wiedźmom. Aby zidentyfikować czarownice, należało na rozstajnych drogach, gdzie w noc świętojańską aż gęsto było od służek złych mocy, położyć trzy bramy związane nicią konopną, kolcami do góry. Lecące wiedźmy musiały się przesuwać po kolcach. Kto je chciał ujrzeć, usadawiał się pod bramami i czekał aż do zapalenia sobótek o północy, kiedy mógł bezpiecznie wyjść z ukrycia. Obserwacje czynione być musiały w milczeniu.
Po całodziennych, niekiedy skutecznych próbach szkodzenia człowiekowi, czarownice udawały się na własne święto, które było odwrotnością świętowania ludzi.
Sabat- to święto tak głęboko zakorzenione w ludzkiej świadomości, że stało się, obok czarnej magii, synonimem świata czarownic.
Było to święto hermetyczne, na które zwykłe kobiety (tj. nie myślące o sztukach czarnej magii), nie miały wstępu. Miejscem przeznaczonym na sabat było zawsze wzniesienie, wzgórze, najwyższa góra w okolicy pozbawiona roślinności. Nie wiadomo, ile było na Kaszubach Łysych Gór.
Jedną z najbardziej znanych gór, była Łysa pod Gostomiem, gdzie wiedźmy na kijach od mioteł i ożogach udawały się na huczne świętowanie. Dzisiaj na znanej Górze Czarownic koło Staniszewa, zwanej inaczej „Łysą” zbudowano krąg kamieni o niezwykłej energii! Głazy ułożyli radiesteci na szczycie wzniesienia. Zgodnie ze starymi przekazami na Łysej Górze w sobótkową noc odbywały się sabaty czarownic. To miejsce wyjątkowe gdzie w tę czerwcową noc…dzieją się bardzo dziwne rzeczy.
Bociany
Bociany na Kaszubach otaczane sa wielką czcią. Kto zabije bociana ściągnie na siebie nagłą śmierć.